niedziela, 11 października 2015

O relacjach kruchych jak liście

Obserwuję ostatnimi czasy wzrastającą tendencję do psucia się i gnicia relacji międzyludzkich. Relacje, nie tylko związki, bardzo łatwo zerwać przez coś, co wydaje się być błahostką. Wystarczy mieć odmienną opinię na jakiś temat a już tracisz znajomego, który jeszcze nie tak dawno deklarował się, że skoczy za Tobą w ogień. Znasz kogoś latami a tak naprawdę nie znasz tego człowieka w ogóle. Zamiast rozmowy czy zwyczajnej dyskusji, w której ścierałyby się ze sobą jedynie argumenty, następuje bardzo ostra wymiana zdań, która nierzadko zmienia się w obrzucanie epitetami. Dociera do Ciebie, że tak naprawdę nigdy tych ludzi nie poznałeś, a na pewno nie doświadczyłeś ułomności ich charakteru. Jeszcze gorzej sprawa przedstawia się jeśli chodzi o związki, w tym o małżeństwa. W krótkim odstępie czasu dwa znane mi małżeństwa przestały istnieć, fikcją okazała się być również relacja, w której tkwiłam ja sama. Jedno z małżeństw przestało istnieć, bo mężczyzna pokochał inną i zamiast walczyć o ratowanie relacji ze swoją żoną, poszedł na łatwiznę i związał się z drugą kobietą. Ten brak walki, niechęć do pójścia na kompromis jest dziś powszechna. Bo łatwiej jest zacząć nowe, a stare, to problematyczne, wrzucić do wspomnień. Takie wspomnienia prędzej czy później i tak wyparują, zostaną zastąpione przez wspomnienia z aktualnego związku. Drugie małżeństwo rozpadło się, bo mąż miał problemy z przyznawaniem się do swojej żony. Brzmi to kuriozalnie, szczególnie w momencie, kiedy się wie, że poślubił piękną i mądrą dziewczynę. A kiedy ją stracił, zaczął tęsknić i pokazywał jak bardzo jest nieszczęśliwy. Tyle tylko, że ona już ma dosyć, a on nie ratował ich relacji, kiedy była na to możliwość, być może ostatnia już. A moja relacja? Nie mam jej z jeszcze innych powodów. Choć nadal kocham i stawałam na rzęsach, by relację tę, szczególną tylko dla mnie jak się w międzyczasie okazało, ratować, to trafiłam na kogoś, kto prawdopodobnie jest emocjonalną kaleką. Na czym to emocjonalne kalectwo polega? Kiedy jedna ze stron widzi, że druga się zaangażowała, wtedy daje jej kopa w tyłek i wymienia milion wymówek, dlaczego nie mogą być razem. Wymówki te bywają kuriozalne i widać, że były wymyślane na poczekaniu. Nie mnie oceniać, czym taka osoba się kieruje, ale jedno jest pewne - takie potraktowanie kogoś, kto szczerze kocha, powoduje, że ta druga osoba boi się już jakichkolwiek relacji. Być może staje się też, choć jeszcze o tym nie wie, taką drugą emocjonalną kaleką. Możemy zastanawiać się, dlaczego tak trudno jest dziś zbudować trwałą relację z drugim człowiekiem. Wydaje się, że jest to kwestia wychowania na egoistę oraz lobby ze strony przede wszystkim mediów, by za wszelką cenę dążyć do sukcesu i nie oglądać się na innych. Poświęcając komuś czas tracisz swój, a Twój czas jest przecież najcenniejszy. Więc dlaczego tracić go na naprawę czegoś, co już się popsuło, kiedy można mieć nowe, bez wad. Oczywiście bez wad do momentu, kiedy to nowe się nie popsuje i nie spotka go podobny los. 

3 komentarze:

  1. ja się nauczyłam, że jak ktoś deklaruje, że skoczy za mną w ogień, to nie znaczy, że skoczy, tylko, że deklaruje. dlatego nie patrzę na to, co ludzie mówią, tylko co robią. jest to znacznie bardziej wiarygodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego wolałam słowa ex, że gdybym była w szpitalu, to by mnie nie odwiedzał. Na takich, którzy mówili, że skoczą za mną w ogień, a jako pierwsi wbijali nóż, gdy nadarzyła się okazja, już mam alergię.

      Usuń
  2. Egoizm, każdy ciągnie do siebie. To prawda, że każdy jest egoistą, większym czy mniejszym, ale obecnie promowany jest model, że z tym wrodzonym egoizmem w ogóle nie trzeba walczyć. Związki stałe i szacunek do drugiego człowieka też są passe, bo przecież zawsze można wymienić na "lepszy" model. Dopiero jak taka osoba sama trafi na większego cwaniaka czy egoistę i dostanie od niego po tyłku, to niekiedy zaczyna żałować. Takie społeczeństwo daleko nie zajdzie jak się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń