poniedziałek, 12 października 2015

O desperacjach większych i mniejszych

Ile razy zdarzyło Wam się widzieć w swoim kręgu znajomych osoby zdesperowane? Mowa o desperacji "nikt mnie nie kocha, a ktoś na pewno musi". Dostrzegam parę rodzajów rzeczonej, a każdy z nich charakteryzuje się innym poziomem nasilenia i innymi sposobami działania. Wszystkie one wywołały u mnie grymas na twarzy, by potem zrobiło mi się tych ludzi po prostu żal. Desperacja w najłagodniejszym stadium charakteryzuje się tym, że człowiek, który był dotychczas spokojny i nieśmiały, nagle zaczyna dostrzegać, że przedstawiciel płci przeciwnej na niego spojrzał, musnął jego dłoń. Głowę desperata zaprzątają myśli, co by tu zrobił z taką osobą, kiedy byłoby mu dane być z nią sam na sam. Z cichego człowieka robi się nerwowy, bo przecież to już ostatni dzwonek - jego zdaniem - by coś w życiu zmienić. Pojawia się osoba, która zupełnie do niego nie pasuje, ale trzyma się jej kurczowo, bo przecież się nim zainteresowała. Nie ma z tego relacji, związku czy choćby tylko przygody w łóżku. Jest za to rosnąca frustracja, oskarżanie innych i niemożność dogadania się z nikim, nawet z osobą, której tak mocno się trzyma, bo boi się stracić. Desperacja drugiego stopnia to taka, w której udaje się już z kimś być, ale takie bycie nie satysfakcjonuje osoby, która się na to zdecydowała. Są spotkania, jest seks, są czułe słówka, ale przeplata się to np., z ciągłym pożyczaniem pieniędzy na wieczne nieoddanie od desperata przez jego drugą połowę. Druga połowa ma też tendencje do wyjeżdżania z innymi przedstawicielami płci odmiennej na sponsorowane wycieczki. Osoba, która stoi z boku, doskonale widzi, o co chodzi w tej relacji. Desperat woli się jednak nagminnie na ukochaną osobę skarżyć niż posłać ją gdzie pieprz rośnie. Ale jest przecież seks i, wow, ktoś chce się z desperatem gzić. Jest w końcu trzeci stopień desperacji, najbardziej uciążliwy dla obiektu westchnień desperata. Desperat gdzieś zobaczył osobę płci odmiennej i przez te parę chwil czy godzin, kiedy była ona w okolicy, ukuł całe wyobrażenie jaką to osobą musi być. Niestety, szybko okazuje się, że to są jedynie wyobrażenia, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. Jeszcze szybciej zaś, że ta druga osoba nie jest nim kompletnie zainteresowana. Zaczynają się oskarżenia na tablicach wspólnych znajomych, bo przecież na portalach społecznościowych najłatwiej odnaleźć obiekt westchnień. Pojawiają się próby wyłudzenia Twojego numeru telefonu, bo przecież tyle ciekawych wydarzeń dzieje się w okolicy. Boisz się otworzyć lodówkę, by rzeczony desperat z niej nie wyskoczył. Kiedy obiekt westchnień ma już całej sytuacji serdecznie dosyć i mówi dosadnie desperatowi, by się odwalił, pomaga to jedynie na krótki okres czasu. Desperat bowiem zagaduje za każdym razem, gdy widzi Cię online. Od tekstów, że idzie się upić, że obiekt westchnień ma serce z kamienia, przechodzi do pytań o rozmiar miseczki w staniku, oferuje masaż i wspólną kąpiel. Można spróbować zastanowić się czy to już obsesja i jakaś forma stalkingu. Ludzie, szanujcie się, ale szanujcie też innych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz