niedziela, 3 stycznia 2016

Powroty do tego samego

Zamysłem tego bloga było pisanie o Pradze i o tym, co dzieje się w Warszawie, a życie zdecydowanie zdominowało przestrzeń. Czasem tak jest, że choć wydawało nam się, że stanęliśmy już na nogi, to coś na końcu drogi ponownie powala nas na ziemię. Co tym razem? W moim życiu w roku 2015 pojawiła się osoba, którą uważałam za autorytet. Czytałam jej książki, które związane są z moją pasją, chodziłam na wykłady i wydawało mi się, że ta osoba mnie lubi. Wydawało mi się, bo osoba ta nie kryła tego, kiedy udawało się z nią spotkać w czasie po wykładach. Tuliła mnie, całowała, mówiła, że jestem fajna. Pół roku później po jednym z wykładów zostaliśmy tylko my i opowiadałam o moim związku, czy też może bardziej relacji, która się rozpadła. Usłyszałam wtedy, że facet nie był mnie wart, że przegrał ze mną, ale ta osoba ze mną nie przegra. Usłyszałam też, że ciężko mi będzie tę nową osobę przy sobie zatrzymać. Mieliśmy się ku sobie i wiadomo jak się to skończyło. Oczywiście zapewnienia, że nie jestem przygodą, że moja dzielnica kojarzy mu się ze mną i inne takie. Zaufałam mocno i te momenty były dla mnie najpiękniejsze jakie do tej pory miałam. Liczyłam, że ten aspekt pozostanie i już w wyobraźni widziałam, co będzie przy następnej okazji. Tyle tylko, że osoba ta najpierw mi napisała, że będzie na mojej imprezie urodzinowej, a dzień wcześniej się wymigała i to dopiero po tym, jak wprost spytałam, bo bym się nie dowiedziała i czekała jak głupia. Obiecał, że spotkamy się na właściwych urodzinach, a ta obietnica padła przy mojej znajomej. Oczywiście w dniu urodzin cisza, nie odpisał na sms, czy jest jakakolwiek szansa na spotkanie. To były najgorsze urodziny w moim życiu. Parę dni później, po mojej wiadomości na portalu społecznościowym, napisał do mnie. Następnie na wprost zadawane przeze mnie pytania zero odpowiedzi, by 30 napisać mi "proszę, nie naciskaj, to nic nie da. bez odbioru". Poczułam się jak gówno, zadzwoniłam i wbrew sobie popłakałam się. Mieliśmy porozmawiać po nowym roku. Oczywiście po nowym roku kontakt się urwał. Znowu próbuję wstać, a w centrach handlowych dopadają mnie ataki paniki.