środa, 14 października 2015

O niemożności

Nurtuje mnie od długiego czasu jak to się dzieje, że ludzie ze sobą sypiają, komplementują wzajemnie a potem "ciach" i jedna ze stron zaczyna traktować drugą gorzej niż śmiecia. I nie, to nie osoba, która dostała kopa w tyłek tak się zachowuje, a ten, kto kopnął. Bo fajnie się z kimś sypia, kiedy nie ma zobowiązań. Można nawet udawać, że się o tę osoby troszczymy - nakrywamy kołdrą, robimy śniadania. Tyle tylko, że w pewnym momencie tworzy się więź i jeśli osoba nie dostała na samym początku komunikatu: "nie interesują mnie związki, szukam tylko kogoś, z kim mogę sypiać", to coraz bardziej będzie się przywiązywać. A jak jeszcze padną pytania z serii ważnych typu "czy chcesz mieć dzieci?", to ta druga strona na bank się w to wszystko wkręci. Będzie się cieszyła, że złapała Boga za nogi. Tyle tylko, że bardzo szybko pojawią się jakieś zgrzyty i niemiłe sytuacje. Ta druga osoba, której zależy, zacznie się zastanawiać co zrobiła źle i jak to naprawić. Tyle tylko, że wina nie leżała po jej stronie, a po stronie partnera, który po prostu zaczął brać nogi za pas, kiedy zobaczył, że tej drugiej osobie naprawdę zależy. Skończyły się telefony, rozmowy na Skype do rana, komplementy. "Słuchaj, mam dużo pracy i nie wiem, kiedy się spotkamy. Bardzo bym chciał, ale sama rozumiesz, praca". Nagle partner, z którym można było baraszkować do rana lub też prowadzić całonocne rozmowy na komunikatorze nie ma czas. Spotkania zaczynają być coraz rzadsze, raz na miesiąc lub dwa. W dalszym ciągu są zachowywane pozory, że wszystko jest ok, bo przecież nie chcemy odstraszyć osoby, która chce z nami sypiać. Niestety, puff, nadchodzi ostatnia randka, ale dla niepoznaki jeszcze mamimy drugą osobę, że dalsze spotkania zależą tylko od niej. Już przedstawiamy scenariusz kolejnej randki. Tyle tylko, że po paru dniach dajemy komuś kopa. Zabawiliśmy się, ale nam się znudziło. Zaczynamy traktować drugiego jak śmiecia, chociaż to my się nim zabawiliśmy i wykorzystaliśmy, by potem porzucić, bo nam się znudził. A nie, nie znudził się, ale serio nas pokochał. I zaczynamy niszczyć go psychicznie, choć nie wiadomo, dlaczego. Urywa się kontakt, ale nie dajemy o sobie zapomnieć i po paru tygodniach wysyłamy mu SMS, że mamy problemy, że coś. Druga osoba myśli wtedy, że jeszcze może uda się relację naprawić. Niestety. Urywa się kontakt zupełnie, ale po dwóch miesiącach te dwie osoby spotykają się przypadkowo na jednym terenie. Ten, który dał kopa, nie kryje zadowolenia. Na do widzenia całuje kopniętą przez siebie osobę trzy razy w policzek, dziękuje jej, że przyszła. Dwa dni potem wysyła SMS z życzeniami miłego dnia i emotką. To niestety znowu tylko pozory i kontakt urywa się całkowicie, a kiedy widzą się następnym razem, to atmosfera jest wroga. Ta druga strona uważa, by przypadkowo nawet nie musnąć dawnego kochanka. Z jej strony pojawiają się teksty, że ta druga strona jest tak durna, że opadają ręce itp. Okazuje się jeszcze, że choć osoba, która kopnęła, zarzeka się, że nie interesują ją związki, miłostki i inne takie, to już ma nową kochanicę. Osoba kopnięta nie może pozbierać się po dziś dzień, bo traktowała tę relację serio. Bo jej na niej zależało. I mówiła na samym początku, że nie szuka przygód i nie interesują ją związki bez zobowiązań. Boi się jakichkolwiek relacji i zrywa kontakty z tymi, którzy zbyt blisko próbują podejść. I coś dalej czuje do tego, który kopnął, choć nie powinna. Chce, by było dobrze, a jest coraz gorzej. Z jej strony nie ma złości, choć to ona powinna traktować drugą stronę jak śmiecia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz