czwartek, 22 września 2016

Ekonomiczne samobójstwo

Przychodzi taki moment, w którym coraz częściej myślisz o tym, jak przesrałeś swoje życie. Dwa kierunki na UW ukończone z oceną bardzo dobrą, doktorat w toku, znajomość paru języków obcych, biegła obsługa komputera i doświadczenie w pracy od 4 roku studiów (oczywiście zawsze na śmieciówkach). Kolejne wysyłane CV wszędzie i cisza. Operator wyłączył telefony, pretensje rodziny. I coraz częstsze myślenie o tym, czy jak się zabiję, bo nie mogę już znieść tej sytuacji, to rodzina coś dostanie. Zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie popełniają samobójstwo z przyczyn ekonomicznych. Nic tak nie poniża jak brak pieniędzy na opłaty czy jedzenie. Mężczyzna, który mi złamał serce, został prezesem, a ja jestem na dnie. 

środa, 7 września 2016

Detoksykacja

Po raz pierwszy "ucieczka" z portalu społecznościowego, by nie widzieć ex. Jego lansu, wywiadów, nagrań wideo dla telewizji. Wylogowanie z Fejsa, zablokowanie messengera, który i tak uruchamiał się, by dostarczyć mi od niego wiadomości w postaci linków. Linku do wideo z nim dla telewizji, do marnej jakości wywiadu, którego nawet ktoś nie był w stanie napisać po polsku, do interpelacji. Same linki bez głupiego "co słychać", "co u Ciebie". Dalszy lans i pompowanie własnego ego. I tylko gorycz i pytanie do samej siebie, dlaczego przyciągnęłam kolejnego takiego zadufanego w sobie kutasa? Jednocześnie padłam ofiarą oszustwa własnego szefa w pracy, a przy wskazaniu mu tego faktu dostałam nieprzyjemnego maila. Całkowita detoksykacja od toksycznych ludzi, toksycznych miejsc to jedyne wyjście, by ponownie stanąć na nogi. Nie reaguję na linki, nie pracuję. Próbuję psychicznie się pozbierać i łapać jakieś dorywcze prace. Nie daję też ludziom, którzy kiedyś knuli w moim życiu, ponownie się w nim znaleźć. A próbują skubańcy, próbują. Wstydu nie mają. 

sobota, 23 lipca 2016

Budowanie z piasku i na piasku

Relacja? Oczekiwania? Wszystko chuj strzelił, a oto analiza tarota. Osoba nr 1 ja, osoba nr 2 on. Osoba nr 1: postawa (4 denarów) podchodzi do relacji rzeczowo, ale dość zachowawczo, uczucia (3 denarów) ma przyjazne nastawienie i czeka na spełnienie marzeń, myśli (10 kielichów) cieszy się z tego, co ma, razem z innymi, ale też nie planuje na długi czas, co wnosi do relacji (6 denarów) pomoc, duchowa bądź materialna, ale przy tym duma i chęć zaspakajania tak naprawdę własnych potrzeb, co osoba 2 wnosi do relacji (słońce) zadowolenie z relacji z drugą stroną, raczej brak głębokich przemyśleń, 2: postawa (księżyc) buja w obłokach, marzy, buduje z piasku i na piasku, uczucia (4 mieczy) odcina się od ludzi, czując, że to osamotnienie czy izolacja są bardzo potrzebne, myśli (9 kielichów) ma poczucie pewności i stabilizacji, z nadzieją patrzy w przyszłość, na czym opiera się relacja (cesarz) obie strony są dla siebie bardzo istotne i to stanowi podstawę tej relacji, przyszłość relacji (as kielichów) początek wspólnego nowego etapu w życiu, pojawienie się nowych możliwości, szczególnie w sferze emocjonalnej, wzajemne oddanie. Nie, to chyba nie jest o mojej relacji i tarot się pomylił. 

czwartek, 14 lipca 2016

Zawsze to samo

Już nie mam siły, by pytać, który to już raz. Która to już relacja poszła właśnie się jebać. Schemat ten sam. Motyle, romantyzm, światełka, wspólne chodzenie po brzegu Wisły. "Oj, ja tak szybko nie idę do łóżka". Coś tam jest, ogień, chemia. Pierwsze łóżko super, pościel mokra, rano powtórka. I on: "mam nadzieję, że nie uciekniesz". Nie uciekam. Coraz bardziej dba tylko o siebie, jego potrzeby na pierwszym miejscu, nagle grafik. Brzmi znajomo? Lodzik w samochodzie, propozycja kochania się w plenerze. Oczywiście moje potrzeby gdzieś na samym końcu. W końcu prawie się we mnie spuszcza, bo lekceważy to, by się zabezpieczył. Bo po co. To ja zostanę z dzieciakiem. I zawsze to samo. Pełno słów, żadnego czynu. Odeszłam. Mam swoją godność i nie będę dla nikogo dodatkiem. Za każdym razem żałuję, że daję szansę jakiemuś dupkowi i po długim okresie czasu przerywam seksualną abstynencję. 

piątek, 17 czerwca 2016

Nic nie lubi stałości

Nic nie lubi stać w miejscu i zmienia się wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Od listopada tamtego roku broniłam się przed mężczyznami wszelkimi możliwymi środkami. Dla adoratorów byłam niemiła, złośliwa i atakowałam każdy ich najsłabszy punkt. Nie chciałam się z nikim wiązać, nie chciałam być czyimś obiektem erotycznych westchnień i dać się komukolwiek skrzywdzić i wykorzystać. Mówiąc krótko: w dupie miałam facetów. Czym mocniej na mnie naciskali, tym bardziej pokazywałam swoją złą stronę. 
Pech, albo szczęście - czas pokaże - chciał, że na początku czerwca poznałam mężczyznę, przed którym nie stawiałam zasieków i może to być zgubne. Zaczęliśmy się spotykać, zaczęliśmy być blisko, a we mnie pojawił się doskonale mi znany lęk tego, że zbyt szybko się zaangażuję i będzie powtórka z rozrywki. Staram się nie komplementować, nie okazywać zbytniej czułości. Wrócić do zasieków, chociaż jest to trudne. Doskonale czuję się ukryta w jego silnych ramionach. Jest mi tam dobrze. 

sobota, 16 kwietnia 2016

Wiosenne porządki

Porządki obejmują wszystkie sfery życia. Czym bliżej mi do zmiany prefiksu, tym coraz więcej myśli kłębi się pod czaszką. Doszło już do mnie, że straciłam 11 lat życia na bezsensowne studia, która dały mi tylko tyle, że ciągle mi na wszystko brakuje i nie starcza od wypłaty do wypłaty. Ostatnie 5 lat to studia doktoranckie, które nie dały mi nic poza utratą wiary w ludzi, nasileniem choroby i jeszcze większej złości na siebie, że zamiast robić karierę, pracuję teraz w miejscu, które przypomina plantację bawełny, na której jestem niewolnikiem. Ze swojego otoczenia zaczęłam wyrywać, niczym chwasty, fałszywych przyjaciół, którzy non stop mówią mi, że mi się nie uda, non stop podcinają skrzydła. Toksynami nikt nie lubi się otaczać i ja w końcu to zrozumiałam. W czwartek lekarz przekazał mi informację, że jestem jeszcze ciężej chora niż mi się wydawało. Rozpadowi uległy leukocyty, a być może mam też lekkie uszkodzenie rdzenia kręgowego. I nie, nie mam zamiaru otaczać się ludźmi, którzy mają zamiar wbijać mi szpile. Ten rok to wielkie sprzątanie życia z fałszu, obłudy i ludzi, których nigdy nie powinno przy mnie być. Za nową pracą też się rozglądam i czmychnę ze starej, gdy tylko nadarzy się okazja. 

wtorek, 22 marca 2016

Pożegnanie z domem

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest stracić z dnia na dzień dom? Bo spadkobierca, bo pękł mur, bo deweloper, bo coś. W takich przypadkach zawsze jest to coś. W niedzielę trafiłam do świeżo opuszczonej kamienicy, chociaż wiem, że jeszcze do 17 marca ktoś w niej mieszkał. Normalni ludzie, zero patologii. Przeszłam dokładnie każde piętro aż po dach, w którym ktoś zostawił okno na świat, a dokładnie na niebo. W jednym z mieszkań była właścicielka zorganizowała imprezę pożegnalną dla domu, podczas której powstały inskrypcje - bodaj najbardziej intymna rzecz, jaką dane mi było widzieć w mojej okolicy. Od zarania dziejów mieszkańcy Pragi odczuwają głębiej i piękniej. Kamienica pewnie niedługo zniknie, ale pamięć o niej już jest utrwalona. 

niedziela, 14 lutego 2016

Walentynki

Walentynki to wyjątkowo chujowe święto, które ma pokazać bliskiej nam osobie, jak bardzo ją kochamy. Tegoroczne upłynęły mi na pracy, a kiedy postanowiłam wyściubić nos i wyjść na Pragie, to spotkałam byłego. W garniturze, pod krawatem, czyli w tym samym stroju, w którym był na jednej z naszych randek. Dokładnie w tym samym. Z czerwoną różą miał zaraz jechać do nowej naiwnej dziuni pociągiem. Dobrze, że chociaż Ty, skurwielu, dobrze się bawisz, bo ja po Twoim zranieniu już nie ufam mężczyznom. Ciekawe, która to Twoja kolejna. 

niedziela, 3 stycznia 2016

Powroty do tego samego

Zamysłem tego bloga było pisanie o Pradze i o tym, co dzieje się w Warszawie, a życie zdecydowanie zdominowało przestrzeń. Czasem tak jest, że choć wydawało nam się, że stanęliśmy już na nogi, to coś na końcu drogi ponownie powala nas na ziemię. Co tym razem? W moim życiu w roku 2015 pojawiła się osoba, którą uważałam za autorytet. Czytałam jej książki, które związane są z moją pasją, chodziłam na wykłady i wydawało mi się, że ta osoba mnie lubi. Wydawało mi się, bo osoba ta nie kryła tego, kiedy udawało się z nią spotkać w czasie po wykładach. Tuliła mnie, całowała, mówiła, że jestem fajna. Pół roku później po jednym z wykładów zostaliśmy tylko my i opowiadałam o moim związku, czy też może bardziej relacji, która się rozpadła. Usłyszałam wtedy, że facet nie był mnie wart, że przegrał ze mną, ale ta osoba ze mną nie przegra. Usłyszałam też, że ciężko mi będzie tę nową osobę przy sobie zatrzymać. Mieliśmy się ku sobie i wiadomo jak się to skończyło. Oczywiście zapewnienia, że nie jestem przygodą, że moja dzielnica kojarzy mu się ze mną i inne takie. Zaufałam mocno i te momenty były dla mnie najpiękniejsze jakie do tej pory miałam. Liczyłam, że ten aspekt pozostanie i już w wyobraźni widziałam, co będzie przy następnej okazji. Tyle tylko, że osoba ta najpierw mi napisała, że będzie na mojej imprezie urodzinowej, a dzień wcześniej się wymigała i to dopiero po tym, jak wprost spytałam, bo bym się nie dowiedziała i czekała jak głupia. Obiecał, że spotkamy się na właściwych urodzinach, a ta obietnica padła przy mojej znajomej. Oczywiście w dniu urodzin cisza, nie odpisał na sms, czy jest jakakolwiek szansa na spotkanie. To były najgorsze urodziny w moim życiu. Parę dni później, po mojej wiadomości na portalu społecznościowym, napisał do mnie. Następnie na wprost zadawane przeze mnie pytania zero odpowiedzi, by 30 napisać mi "proszę, nie naciskaj, to nic nie da. bez odbioru". Poczułam się jak gówno, zadzwoniłam i wbrew sobie popłakałam się. Mieliśmy porozmawiać po nowym roku. Oczywiście po nowym roku kontakt się urwał. Znowu próbuję wstać, a w centrach handlowych dopadają mnie ataki paniki.