piątek, 17 czerwca 2016

Nic nie lubi stałości

Nic nie lubi stać w miejscu i zmienia się wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Od listopada tamtego roku broniłam się przed mężczyznami wszelkimi możliwymi środkami. Dla adoratorów byłam niemiła, złośliwa i atakowałam każdy ich najsłabszy punkt. Nie chciałam się z nikim wiązać, nie chciałam być czyimś obiektem erotycznych westchnień i dać się komukolwiek skrzywdzić i wykorzystać. Mówiąc krótko: w dupie miałam facetów. Czym mocniej na mnie naciskali, tym bardziej pokazywałam swoją złą stronę. 
Pech, albo szczęście - czas pokaże - chciał, że na początku czerwca poznałam mężczyznę, przed którym nie stawiałam zasieków i może to być zgubne. Zaczęliśmy się spotykać, zaczęliśmy być blisko, a we mnie pojawił się doskonale mi znany lęk tego, że zbyt szybko się zaangażuję i będzie powtórka z rozrywki. Staram się nie komplementować, nie okazywać zbytniej czułości. Wrócić do zasieków, chociaż jest to trudne. Doskonale czuję się ukryta w jego silnych ramionach. Jest mi tam dobrze.